sobota, 20 czerwca 2015

Szkoda życia na narzekanie

Ostatnio było o kreowaniu Wizji własnego życia. Dzisiaj będzie o tym, co może kreować wizję życia, jakiej nie chcemy. Narzekanie!! Brzmi znajomo? :) Narzekasz, czy żyjesz z narzekaczem? Temat jest na tyle "bliski", że możemy powiedzieć, iż jest to cecha narodowa Polaków. Dla Polaka "im gorzej - tym lepiej"! :) Zresztą, jako naród skutecznie potwierdzamy tę regułę, gdyż od lat wybieramy takich a nie innych ludzi, żeby rządzili naszym krajem. Zatem nie przypadkiem powstały opracowania         (B. Wojciszke), które pokazują, że w Polsce mamy do czynienia z narodową kulturą narzekania! Rozprzestrzeniła się wokół, jak zaraza i dotyka znacznej większości naszego narodu. Jej orędownicy swoją retoryką skupiającą się na niemożności, braku wpływu, zagrożeniach, dolegliwościach, klęskach, obwinianiu, pod którymi kryje się jeszcze spora dawka konformizmu skutecznie trują swoje życie i innych wokoło. Zatem, co robić, jak bronić się przed tą plagą? Nawracać narzekaczy, przekonywać, że nie jest aż tak źle? Spróbuj, a zaraz zasypią Cię kolejnymi argumentami ukazującymi, że jest jeszcze gorzej!! Co więc robić? Uciekać?! Jeśli chcesz i możesz... ale jeśli to twoi bliscy? Co wtedy?! Wówczas jesteś już pewnie pod wpływem ich narzekactwa i przeszedłeś trening, który sprawił, iż gdy tylko znajdą się przy tobie, Ty oczekujesz, że znowu będą narzekać! W ten właśnie sposób nieświadomie wzmacniasz ten ich "wizerunek". Stajesz się ich wspólnikiem i tworzysz warunki, aby dalej trenowali się w narzekaniu. Zatem co robić? Stać się jednym z nich? NIGDY!!!!!!!!! Będzie to Cię kosztowało trochę wysiłku, ale trenuj się w postrzeganiu ich zasobów i wszystkich pozytywnych aspektów, które jesteś w stanie odkryć u nich, też wtórnych "korzyści", jakie mają z narzekania. Bądź konsekwentny w budowaniu tej "innej" historii na ich temat a odkryjesz, że albo zaczną się przy tobie zachowywać inaczej niż dotychczas, albo nie zbliżą się do Ciebie! A wówczas i Ty też będziesz chroniony przed ich toksycznym wpływem!! :) Natomiast jeśli dasz im się wciągnąć w ich narzekania... to nie mów że nie wiedziałeś/aś!! :) Ani się nie obejrzysz a będziesz zalewany/a kolejnymi opowieściami, jak to jest bardzo źle!... :) To tyle na dzisiaj. Zdecyduj sam/a, za czym się opowiesz. Chodzi przecież o twoje życie.
Pozdrawiam

środa, 29 kwietnia 2015

Czego potrzebujesz, aby pójść dalej?

Znowu jestem, chociaż długo nie publikowałem :). Po wstępnym przejrzeniu postów, jakie umieszczałem wcześniej zauważyłem, że najbardziej interesuje Was odkrywanie siebie, swojej własnej ścieżki rozwoju. Wobec tego post ten będzie dotyczył właśnie tych kwestii. Zatem czego potrzebujesz, aby pójść dalej? Pewnie nie raz zadawałeś/aś sobie to pytanie, ale czy poznałeś/aś odpowiedź? Czy odkryłeś/aś, że to czego bezwzględnie potrzebujesz, to WIZJA twojego wymarzonego, upragnionego życia?! Zapewne jeśli żyjesz w sposób, który nie daje Ci satysfakcji i spełnienia, to nie realizujesz w życiu swojej WIZJI. Robisz coś, co nie jest twoje, co nie wypływa z twojego wnętrza a twoja frustracja daje Ci sygnał, aby się tym zająć i lepiej zestroić z otaczającą Cię rzeczywistością, której jesteś niezwykle cennym elementem. Do tego właśnie potrzebujesz WIZJI! W jaki sposób wykreować swoją wymarzoną WIZJĘ? Potrzebujesz do tego spokojnego, ustronnego miejsca, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał, kartki papieru i długopisu (nie komputera), oraz minimalnej chęci, aby uruchomić swoją wyobraźnię. Jeśli masz już to wszystko, to pora zająć się kreowaniem twojej wymarzonej WIZJI ŻYCIA. Zatem zastanów się, gdzie jesteś teraz i jak się w tym miejscu znalazłeś/aś? Odpowiedz sobie jasno i wyraźnie na to pytanie. Prześledź, jak do tego doszło? Masz to? To teraz uruchom swoją wyobraźnię i zadaj sobie pytanie, czego pragniesz? Jak ma wyglądać twoje wymarzone, najlepsze życie? Dokąd chcesz dotrzeć? Kim zostać? Co robić w życiu? Jak chcesz, aby wyglądał twój wymarzony dzień? Z kim chcesz przeżyć swoje dalsze życie, z jakimi ludźmi? Następnie, kiedy to już osiągniesz, jak będziesz się z tym czuć, co myśleć o sobie? Napisz o tym ze szczegółami, aby twoja WIZJA nabrała kształtu, kolorów, smaku... Zrób to bardzo rzetelnie, bo przecież chodzi o Ciebie! 

Znalezione obrazy dla zapytania spełniaj marzenia

Życzę Ci powodzenia i zaglądaj tu częściej a dodatkowo twoje komentarze będą dla mnie motywacją, aby przygotowywać kolejne, ciekawe i ważne dla ciebie treści.

wtorek, 3 marca 2015

Zgoda na sens

Długo nie pojawiałem się na blogu, ale znowu jestem! :) I chcę się dzisiaj podzielić z Tobą krótką sentencją, którą kiedyś gdzieś przeczytałem, a później uzupełniłem ją o własne przemyślenia i obserwacje. Dotyczy ona naszego życia - twojego, mojego... Chodzi o to, co nam się przydarza w życiu. Chociaż internet pełen jest treści afirmujących sukcesy, osiąganie szczęścia, dobrobytu itd. Są to jednak najczęściej "prawdy" mające służyć przede wszystkim tym, którzy je upubliczniają. Na czym to polega? Po prostu "oni" doskonale wiedzą, że frustracja, problemy, troski to nieodłączna część naszej egzystencji. Wiedzą też, że wiele osób nie chce przyjąć tego do wiadomości, bo korzystają z ich ofert. :) A korzystają z tych ofert zwłaszcza osoby, które mają małą samoświadomość i nie są zakorzenione w jakimś szerszym, stabilnym systemie odniesienia np. w Chrześcijaństwie, w Bogu. Przez to są podatne na psychomanipulację więc i sprzedawanie im takich pomysłów wcale nie jest trudne. Ja natomiast chcę Ci przedstawić krótką treść, która afirmuje akceptację tego, co zdawało by się nie pożądane, złe, co zarówno Tobie, jak  i mnie przydarza się w życiu. Nazwałem to krótką modlitwą dziękczynną.

Jesteś zainteresowany/a? Czytaj dalej.

Krótka modlitwa dziękczynna.
Dziękuję za moje frustracje, wątpliwości i dylematy, bo to dzięki nim mogę się rozwijać i wzrastać.
Dziękuję za trud osiągania, bo dzięki niemu wiem, że stać mnie na wiele, że umiem, że potrafię.
Dziękuję za natłok informacji, bo dzięki temu wiem, jak ważna jest dla mnie cisza.
Dziękuję za wszelkie niesnaski, bo dzięki nim wiem, jak ważny jest dla mnie pokój.
Dziękuję za wszystko, co się wydarza, bo dzięki temu mogę odkrywać sens istnienia.


Może będziesz chcieć w komentarzach dopisać ciąg dalszy? Zapraszam.

wtorek, 27 stycznia 2015

Kim Jestem? :)

Witaj.
Jeśli czytasz tego posta, bo oczekujesz, że znajdziesz tu więcej informacji na mój temat np. czym jeszcze się zajmuję, co jeszcze lubię, czego nie lubię, to muszę Cię rozczarować. Niczego takiego tu nie będzie, chociaż... pośrednio może tak, ale nie wiem, czy to zauważysz :) To tylko taki żart. Natomiast to, czym chcę się dzisiaj podzielić z tobą, to temat - pytanie, które nurtuje ludzi od zarania dziejów. Już w starożytności ludzie zastanawiali się nad odpowiedzią na pytanie - "kim jestem?". W różnych kulturach, religiach zadawali sobie i nadal zadają to pytanie, bo jest ono aktualne też i dzisiaj, teraz. Mistrzowie, nauczyciele duchowi traktują "odpowiedź" na to pytanie, jako klucz w poznawaniu prawdy. Uważają, że dopiero wówczas można wniknąć w esencję życia, doświadczyć go naprawdę, przebudzić się. Proste?  Być może. Tylko skoro od tak dawna ludzie zadają sobie to pytanie, to czemu do tej pory jest ono aktualne? Czemu przez tysiąclecia nie spisano odpowiedzi, żeby teraz ludzie mogli się tylko z nimi zapoznać? Czyżby nikt sobie nie odpowiedział na to pytanie? I tak i nie. Rozumiesz? Nie? Czytaj więc dalej. "Pewien mistrz wschodu zapytany przez swojego ucznia - mistrzu tak długo praktykuję pod twoim okiem, kiedy osiągnę oświecenie? Mistrz powiedział - chodź pokażę ci kiedy. Zaprowadził go nad staw, wprowadził do wody, szybko zanurzył mu głowę pod wodą i tak długo trzymał, aż uczeń o mało nie utonął. Wówczas pozwolił mu nabrać powietrza i powiedział - jeśli tak bardzo będziesz pragnął oświecenia, jak pragnąłeś przed chwilą powietrza, to wtedy je osiągniesz". Czy zatem aż tak bardzo trzeba pragnąć odpowiedzi, aby się pojawiła? Być może, bo ludzie zazwyczaj nie chcą zmian, nie chcą prawdy. Większość ludzi żyje w świecie iluzji. Żyją swoimi wyobrażeniami o rzeczywistości, identyfikują się ze swoim myśleniem, uczuciami, przedmiotami materialnymi... Wszystkiemu nadają etykietki... i mają "zero chęci", aby zgłębiać kim są naprawdę. Funkcjonują tak, jak zostali nauczeni, uruchamiając swoje "wgrane" programy - jestem samotny, jestem biedna, jestem winna, jestem głupi, jestem bezwartościowy, jestem bogaty...  Niektórzy jednak intuicyjnie czują, że coś jest nie tak, że "instrukcja życia", jaką otrzymali jest fałszywa i zaczynają szukać, badać swoje doświadczenie. To może prowadzić ich do różnych nauczycieli duchowych, czasem do psychoterapeutów :), grup religijnych, wyznaniowych, do Indii, Japonii, czy jeszcze gdzieś... I co? I niektórzy znajdują. Już wiedzą, że To czego szukali było z nimi od zawsze! Nie mają już potrzeby dalszych poszukiwań - oni już wiedzą i robią swoje! Czy ty również już wiesz? A może jesteś zainteresowany tym, aby stać się "człowiekiem wiedzy"? Czuć, że wszystko jest w porządku, na swoim miejscu takie jakie jest? Czy może wolisz tą maskaradę i te wszystkie role, które odgrywasz? Oczywiście do niczego Cię nie namawiam. Po prostu pytam. Ale pytam nie dla siebie - dla Ciebie pytam.



Jeśli chcesz podzielić się jakąś refleksją, to zrób to w komentarzach. Pozdrawiam i do następnego czytania :)

piątek, 9 stycznia 2015

Wychodź "Poza", przekraczaj siebie!

Witaj.
Dziś chcę się z Tobą podzielić efektem wychodzenia poza ramy swojego doświadczenia, poza to, co wiem i rozumiem. Chcę odnieść się do obszaru, który jest najczęściej pomijany, czy nawet lekceważony przez trenerów rozwoju osobistego. Ja natomiast od pewnego czasu aktywnie eksploruję ten obszar, który właściwie towarzyszył mi od zawsze a dopiero niedawno "przypomniałem" sobie o nim. Oczywiście mówię tu o duchowości chrześcijańskiej. Tak, to ja mówię :). Opiszę to opierając się na konkretnym wydarzeniu. Zapewne to, co opiszę nieraz przytrafiało się też Tobie, kiedy doświadczałeś/aś zawodu w kontakcie z kimś, komu udzieliłeś/aś kredytu zaufania. Nie jest to nic nadzwyczajnego - każdemu przytrafiają się takie sytuacje. Jednak bardzo istotne jest to, co się wydarzyło później. Zanim jednak do tego przejdę, opowiem Ci trochę o tej sytuacji. Otóż niedawno miałem rozmowę, która dotyczyła między innymi moich osobistych spraw. Jednak podczas tej rozmowy mój rozmówca zachowywał się tak, jakby nie miał kontaktu ze mną a moje osobiste doświadczenie było obszarem, po którym można się poruszać bez zwracania uwagi na to, jak ja się z tym czuję. Wyglądało, to tak, jakby coś nie zostało głośno wyrażone w naszej relacji a miało miejsce. Oczywiście poinformowałem go o swoich odczuciach i powiedziałem, że sposób w jaki prowadzi ze mną rozmowę mi nie odpowiada. Mówiąc o tym trochę urealniłem to, co między nami się działo. Zachował się wtedy tak, jakbym zrobił w ten sposób coś niewłaściwego a nawet, jakby był tym zgorszony. Nie wchodząc już dalej w szczegóły doszło w końcu do konfrontacji i ujawnienia ocen/wyobrażeń, jakich nie wyrażał wprost mój rozmówca wcześniej. Jak się łatwo domyślić, zaowocowało to zerwaniem relacji. Ot takie tam zdarzenie, jakie przydarza się wszystkim, którzy poznają nowych ludzi i ryzykują z nimi wejście w bliższe relacje - terapeutom też się to zdarza :).  Nic więc niezwykłego, ale to, co działo się dalej zasługuje na szczególną uwagę. A zatem zostałem z poczuciem poirytowania, momentami oburzenia, zawodu... Jednak od czasu, gdy zanurzam się coraz bardziej w duchowości chrześcijańskiej, moim nawykiem stała się modlitwa w takich sytuacjach. Po niej poczułem uspokojenie, później położyłem się spać, ale rankiem obudziłem się jeszcze z lekkim "ukłuciem w sercu". Znowu zwróciłem się do Boga w modlitwie i następnie zapomniałem o sytuacji. Po południu wróciła pamięć, ale w zupełnie inny sposób niż to miało miejsce wcześniej. Pojawił się głęboki spokój i bardzo jasny wgląd w to, co się wydarzyło. Uświadomiłem sobie jakie intencje towarzyszyły nam podczas prowadzenia tej rozmowy. Uświadomiłem sobie "za czym" byliśmy rozmawiając. Nie "przeciw komu, czemu", ale "za czym". Wyraźnie zobaczyłem, że byłem za:
wyrażaniem uczuć, za szacunkiem dla nich, za dzieleniem się wiedzą, doświadczeniem, za pogłębianiem relacji, budowaniem pewnej intymności, za byciem "tu i teraz"... Natomiast u swojego rozmówcy rozpoznałem, że był schowany za swoimi "racjami", za swoim sposobem widzenia, że był za swoim bezpieczeństwem, gdyż ignorując intymność relacji "chronił" siebie...W tym doświadczeniu, zamiast, jak wcześniej przeżywać poirytowanie, oburzenie itd. poczułem głębokie współczucie i pokój w sercu a także wewnętrzne umocnienie. Nie wiem, co jeszcze wypłynie z tej sytuacji, ale to, co się już pojawiło jest kolejnym, znaczącym dla mnie dowodem mocy Modlitwy i obecności Boga w moim życiu. Oczywiście wiedza psychologiczna też się przydaje :)


Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do komentowania, też podzielenia się swoim doświadczeniem.

wtorek, 16 grudnia 2014

Jak się dziś mają twoje uczucia?

Witaj.
Kontynuując temat uczuć ciekawi mnie, jak się dzisiaj mają twoje uczucia? Czy coś się zmieniło od momentu, kiedy zdecydowałeś/łaś się żyć bardziej świadomie prowadząc swój Dziennik Uczuć? Czy możesz powiedzieć, że coś się poprawiło, że czegoś jest mniej lub więcej? Zachęcając Cię do zapisywania swoich uczuć w Dzienniku miałem na myśli korzyści, jakie w ten sposób możesz osiągnąć w postaci większej samoświadomości, ale też zmian, jakie pojawią się w związku z jego prowadzeniem. Nie mam tu na myśli rewolucji, która miałaby się dokonać, raczej chodzi mi o postępującą, subtelną poprawę jakości twojego życia, lepsze rozumienie tego, co Ci się przydarza i inne zmiany, które zaobserwujesz. Poza tym myślę, że mogą się pojawić też, jakieś trudności, ale nie związane z tym, że prowadzenie Dziennika jest czymś niewłaściwym, ale np. z tym, że twój sposób obchodzenia się ze swoimi doświadczeniami, uczuciami może generować te trudności. Zatem jeśli masz jakieś pytania - możesz zadać je w komentarzach a jeżeli prowadzisz już Dziennik i chcesz się podzielić swoimi obserwacjami to też napisz o tym. Pisz śmiało, gdyż moim zamiarem jest stworzenie na tym blogu okazji do samorozwoju wszystkim zainteresowanym tym tematem. Dzięki twoim wpisom ten blog może się stawać takim miejscem. Dlaczego to robię? Chcę przede wszystkim zachęcić ludzi do samorozwoju, gdyż uważam, że jest on nieodłącznym warunkiem osiągania satysfakcjonującego, twórczego życia, oraz warunkiem samorealizacji. Patrząc na swoje życie z perspektywy czasu wiem, że gdyby nie praca nad swoim rozwojem - nie pisałbym dziś tych słów... Uważam, że kto się nie rozwija, ten się cofa i traci siebie, swój potencjał, który otrzymał od Losu, Opatrzności, Boga. Sam tak żyję odkrywając życie krok za krokiem i ucząc się  czegoś nowego. Jest to moją pasją. Dlatego zapraszam tu wszystkich pasjonatów, którzy chcą się rozwijać i temu ma służyć m. in. Dziennik Uczuć. Nie mówię, że ta strategia pracy przyniesie Ci błyskawiczne efekty, że diametralnie odmieni twoje życie, da Ci pieniądze, władzę itp. chociaż nigdy nie wiadomo :). Natomiast twierdzę, że uczucia, to niezwykle ważny obszar twojego życia i zajęcie się nim może być interesującym i ekscytującym doświadczeniem. Wyprawą w głąb siebie, która pokaże Ci jak żyć bardziej świadomie, szczęśliwie i lepiej kierować swoim życiem. Właśnie to możesz uzyskać prowadząc Dziennik Uczuć. Pamiętaj jednak, że nawet najlepsze narzędzie nic nie znaczy w ręku tego, kto nie chce zrobić z niego użytku. Decyzja należy do Ciebie.
Nawiązując jeszcze do tematu uczuć chcę Ci dać jeszcze jedną wskazówkę - nie przywiązuj się do uczuć - rozpoznawaj je, nazywaj i pozwalaj im odejść. Traktuj je jak pogodę, którą widzisz za oknem - dziś są chmury, jutro słońce... Wszystko ulega zmianom, łącznie z Tobą. Pozwalaj więc sobie na te zmiany prowadząc swój Dziennik Uczuć :)


Na dzisiaj to wszystko. Życzę Ci owocnego samorozwoju i zgody na zmiany. Pozdrawiam i do następnego czytania.

piątek, 5 grudnia 2014

Jak pracować ze swoimi uczuciami i nie ulegać psychomanipulacji?

Witaj.
Jeśli czytasz ten artykuł, to pewnie chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o uczuciach. Bardzo dobrze trafiłeś/łaś, bo podzielę się w nim wiedzą na temat pielęgnowania tej niezwykle ważnej dla naszego życia sfery (często zaniedbywanej). Czy przychodziło Ci kiedyś na myśl, że przeżywane przez Ciebie uczucia, to bardzo ważny obszar twojego życia, który wymaga pielęgnowania? Czy zastanawiałeś/łaś się, jak pracować z tą sferą? A może masz już jakieś sprawdzone pomysły, ale szukasz czegoś więcej na ten temat?...  więc czytaj dalej. Niestety żyjemy w takiej rzeczywistości, w której uczucia i doświadczanie całej ich gamy jest niedoceniane a nawet niepożądane. Wyraźnie to można dostrzec zwłaszcza u mężczyzn. "Prawdziwy mężczyzna" ma być twardy, zdecydowany i operatywny, żeby zapewnić byt swojej wybrance i rodzinie. Te głęboko zakorzenione reguły cały czas funkcjonują, chociaż obecnie coraz częściej pojawiają się próby zmiany tego porządku (to jednak temat na inny artykuł). Zatem jak myślisz - uczucia są ważne i warto je przeżywać, pielęgnować, czy może lepiej ignorować je i tłumić? W tej kwestii specjaliści od marketingu i reklamy nie mają wątpliwości. Bardzo dobrze wiedzą, jak ważna jest to sfera i jakie korzyści może przynieść jej skuteczne wykorzystanie. Poprzez reklamy, używanie wyrafinowanego języka perswazji bardzo mocno epatują nas informacjami, jak powinniśmy wyglądać, jak powinniśmy się zachowywać, jak być trendy... aby poczuć swoją wartość, spełnienie itp. Są w tym naprawdę dobrzy i możemy to zobaczyć np. w centrach handlowych, gdzie mimo "kryzysu"i ogólnego narzekania na brak pieniędzy jest tam zazwyczaj wielu kupujących. Z języka perswazji korzystają też wszelkiego rodzaju przedstawiciele handlowi, agenci... chcący nam sprzedawać swoje produkty, idee... W ten sposób bombardowani jesteśmy różnymi treściami, "wkręcani" w różnego rodzaju sytuacje, które obiecują nam szybkie, łatwe pieniądze, sukces, spełnienie... Dopiero podczas ich realizacji często okazuje się, że ani są szybkie, ani łatwe... i tak naprawdę służą przede wszystkim tym, którzy to wszystko głoszą. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy marketerzy szkodzą, ale warto mieć oczy szeroko otwarte, aby nie stać się ofiarą takiej, czy innej manipulacji.
Czemu to robią i im się to udaje? Myślę, że większość robi to przede wszystkim, by napędzać popyt na swoje produkty, idee i wyciągać w ten sposób korzyści dla siebie. A udaje im się to dlatego, że nasza samoświadomość jest zbyt mała, że zbyt rzadko zwracamy się do swojego wnętrza, przez co łatwo ulegamy wszelkiego rodzaju psychomanipulacjom. Niestety życie przeciętnej rodziny mija najczęściej przed telewizorem, w Internecie, na śledzeniu reklam, tego co jest trendy.., a bardzo mało jest w nim miejsca na głębszą refleksję, rozwój osobisty i duchowość. Co zatem robić, aby rozwijać się, żyć w zgodzie z sobą i podążać tam, gdzie my tego chcemy a nie tam, gdzie chcą nas skierować inni?
Jednym ze sposobów przeciwdziałania psychomanipulacji jest właśnie zwrócenie się w stronę własnych uczuć i ich pielęgnacja. Jak to robić? Naszą sferę uczuć porównałbym do ogrodu, który jeśli jest pozostawiony bez nadzoru ogrodnika, szybko zarośnie chwastami... I tak naprawdę to przede wszystkim chodzi właśnie o twój Ogród uczuć. Jeśli nim się zajmiesz, to nie tylko uodpornisz się na psychomanipulację, ale też czerpać będziesz z innych jego owoców. Jednak nie będę na ten temat się rozpisywał. Wolę, żebyś sam to odkrył/a :) Polecam Ci więc zajęcie się twoim Ogrodem uczuć i możesz to zrobić w następujący sposób:
1. Zaprowadź "Dziennik Uczuć", w którym codziennie np. przez dwa tygodnie zapisuj przeżywane przez Ciebie uczucia. Rób to według następującego schematu: sytuacja to uczucia. Nie musisz szczegółowo opisywać tego, co danego dnia się wydarzyło. Wpisuj tylko najważniejsze sytuacje, które miały miejsce. Ważne, żeby dać sobie czas na rozpoznanie i nazwanie tych uczuć, które pojawiały się w opisywanych sytuacjach. Postaraj się nie zaglądać do wpisów z poprzednich dni. Dopiero po tygodniu przejrzyj wszystkie wpisy i zaznacz w nich np. na zielono - uczucia pozytywne a na czerwono - negatywne. Następnie zapisz ile jest jednych i drugich. Po zapisaniu bilansu odpowiedz sobie pisemnie na cztery pytania:
- Jakie uczucia przeżywałeś/aś najczęściej w minionym tygodniu i w jakich konkretnych sytuacjach?
- Jakie uczucia przeżywałeś/aś najrzadziej i w jakich konkretnych sytuacjach?
- Czy pojawiały się jakieś trudności związane z przeżywaniem uczuć np. trudność w ich rozpoznawaniu i nazywaniu, czy jakieś uczucia "opanowały"Cię, lub pojawiły się inne trudności?
- Za co możesz sobie pogratulować, co miało miejsce w minionym tygodniu?
2. Innym ważnym sposobem zajmowania się swoją sferą uczuć mogą być rozmowy z kimś zaufanym, komu możesz bez obaw powiedzieć o swoich uczuciach i nie będziesz oceniony/a, czy też zignorowany/a. O czym rozmawiać? O wszystkim, co Cię porusza, co jest dla Ciebie ważne. Rozmowy "uzdrawiają" emocje, budują związki i uszczęśliwiają. Umawiaj się zatem na takie rozmowy i mów, oraz słuchaj. Żeby twoje rozmowy odniosły pożądany skutek, warto podczas  ich prowadzenia przestrzegać następujących zaleceń:
- zwróć się twarzą do rozmówcy i mów w pierwszej  osobie ("ja");
- mów o swoich uczuciach, o tym co, Cię porusza, co jest ważne;
- unikajcie zadawania pytań, nie udzielajcie sobie rad  (umówcie się na to);
- niech w miarę możliwości twój rozmówca ma również możliwość powiedzenia o sobie, a Ty wtedy słuchaj.

Pomocne w twoich rozmowach mogą być również reguły Moellera:

1. Nie jestem Tobą i nie znam Cię (nie masz dostępu do wnętrza swojego rozmówcy, chyba, że pozwoli Ci się poznać).
2. Odpowiadam za swoje uczucia (nawet jeśli sądzisz, że ich przyczyną jest ktoś inny).
3. Jesteśmy dwoma twarzami naszej relacji, chociaż tego nie widzimy (wasza nieświadomość łączy się).
4. Mówmy obrazami a nie pojęciami (o konkretnych sytuacjach).
5. To, że możemy rozmawiać ze sobą tworzy nasze żywe związki (buduje szczęście, zaufanie, miłość).



Na dziś to już wszystko. Życzę Ci wspaniałych rozmów i owocnej samoobserwacji. Myślę, że bardzo Ci się to opłaci :) Pozdrawiam i do kolejnego razu.